...jest pusty
Każdy z nas jest raniony, czy tego chce, czy nie. To nie jest wcale takie złe, że jesteśmy ranieni. Pozostaje tylko problem, jak sobie z tymi zranieniami radzić?
W psychologii jest takie prawo, które mówi, że ten, kto nie pozna i nie przepracuje swych życiowych ran, będzie ranił siebie lub innych. Znam wielu ludzi, którzy zadają cierpienie innym i takich, którzy ranią samych siebie. Pewna młoda kobieta opowiadała mi, że odczuwała strach, gdy myślała o tym, że w dzieciństwie była bita przez swego ojca. Doprowadziło to do tego, że wciąż szuka w sobie winy. Jak tylko pojawia się problem w pracy lub w rodzinie, zawsze czuje się winna. Przyjmując zranienia ojca, rani samą siebie. Niektóre osoby natomiast pozbawiają się własnej wartości. Inni podświadomie wyszukują sytuacje, w czasie których te zranienia się odnawiają. Pewien młody mężczyzna miał autorytarnego ojca, dlatego też szukał podobnego szefa. Twierdził, że szef jest winny jego zranień. Sam jednocześnie szukał takich sytuacji, w których do nich dochodziło.
Istnieją dwie błędne drogi reagowania na cierpienie. Pierwsza droga to rozgrzebywanie rany, nieustanne krążenie wokół niej. Druga to przekonanie, że możemy te rany przekroczyć. Przykładem może być pewna młoda kobieta, która wszystkie swe zranienia oddała Chrystusowi. Jednak zranienia możemy ofiarować Jezusowi tylko wtedy, gdy spojrzymy na nie świadomie. Amerykanie mówią o tzw. spiritual by-passing o "skrócie duchowym". Chcielibyśmy przeskoczyć ponad cierpieniem, ale to właśnie przez nie dochodzimy do Boga.
Chciałbym przeanalizować teraz kilka zranień. Pierwszą grupę stanowią zranienia pochodzące od matki. Jeśli mówię o zranieniach pochodzących od matki, nie znaczy to, że robię matkom wyrzuty. Zranienia należy analizować bez wydawania sądów. Matka to osoba, która daje poczucie bezpieczeństwa, darzy zaufaniem, stwarza ciepłą, domową atmosferę. Jednak nie wszystkie matki potrafią to ofiarować, nie wszystkie potrafią okazać swe uczucia. W związku z tym dziecko, które wyrośnie w takim domu, nie doświadcza ciepła i bezpieczeństwa. Pewna siostra zakonna opowiadała mi, że w wieku dwóch lat została zabrana od matki i oddana do rodziny zastępczej, gdyż matka jej była chora. Siostra zawsze tęskniła za swą matką. Inna zakonnica mówiła, że jej matka miała poważne problemy z mężem, czyli jej ojcem. Wykorzystywała swą siedmioletnią córkę jako powiernika. Córka została zraniona, ponieważ było to zbyt ciężkie dla niej jako małego dziecka. Każde dziecko ma prawo, aby być dzieckiem. Ta zakonnica takiego prawa nie miała. Zranienia pochodzące od matki powstają także z powodu braku czasu dla dziecka. Niektóre matki opowiadały mi, że zawsze, gdy znajdują czas dla samych siebie, mają wyrzuty sumienia. Od niepamiętnych czasów ich zadaniem było przecież prowadzenie domu i opieka nad dziećmi.
ISBN
978-83-7580-021-0
Autor
ANSELM GRUN OSB
Wydawca
Salwator
Okładka
broszurowa
Ilość stron
84
Wymiary
12 x 18 cm
Rok wydania
2008
Dla tego produktu nie napisano jeszcze recenzji!
Napisz recenzjęWłaściciel sklepu internetowego nie gwarantuje, że publikowane opinie pochodzą od konsumentów, którzy używali danego produktu lub go kupili.
Zobacz także: